Przedstawiamy cykl fotoreportaży ukazujących etapy powstawania przedmiotów oferowanych w Trendymanii. Dzięki GENEZIE macie szansę uczestniczenia w procesie twórczym, obserwowania pracy swoich ulubionych Artystów - jesteście świadkami narodzin unikatowych egzemplarzy sztuki użytkowej, które trafiają później do Waszych rąk. W kilku zdjęciach i słowach próbujemy uchwycić całą magię tworzenia, a składa się na nią wiele różnych czynników - talent, wiedza, doświadczenie, warsztat i niezwykła wręcz cierpliwość.
W kolejnej części cyklu MARTA SAMBORSKA zaprasza nas do swojej pracowni, w której nocą, w ciszy wyostrzającej zmysły, powstają jej piękne pierścionki.
Najpiękniejsze projekty powstają nocą. Gdy w domu panuje całkowita cisza ja zabieram się do pracy.
Z fartuchów przekładam starannie srebro do węglowego tygla i rozgrzewam do 1084°C.
Srebrne ścinki z poprzednich projektów zaczynają się topić jak plastelina. Po chwili przestają być przypadkowymi kawałkami metalu - od teraz tworzą całość - nowy materiał do mojego projektu.
Jeszcze tylko muszę nadać im odpowiednią formę - Wygrzany wcześniej wlewak wypełniam płynnym srebrem.
Kolejnych kilkadziesiąt minut poświęcam na formowanie pręta i blachy. Z tego pierwszego powstanie obrączka. Blacha przejdzie jeszcze kilka bardziej skomplikowanych etapów kształtowania. Pręt walcuję wielokrotnie, aż uzyska odpowiednią średnicę. Wiedząc jaki rozmiar obrączki chcę przygotować odmierzam odpowiednią długość, ucinam, wyrównuję krawędzie i po zagięciu lutuję ze sobą dwa końce obrączki. Teraz poczekam aż ostygnie i nadam jej ostateczny kształt uderzając równomiernie drewnianym młotkiem o pierścień nałożony na okrągły trzpień rygla.
Obrączka gotowa czeka cierpliwie, a ja zajmuję się blachą. W pierwszej kolejności wycinam z niej koło. Spod piłki unosi się srebrny pył - w tak magicznych okolicznościach mój pomysł zaczyna nabierać kształtów.
Teraz z koła powstanie półkula.
Srebrne koło umieszczam w otworach z hartowanej stali. Uderzając odpowiedniej wielkości puncynami nadaję mu kształt. Po kilku uderzeniach blacha twardnieje. Muszę wygrzać ją do czerwoności i znów uderzać - i tak aż półkula osiągnie zamierzoną wielkość.
W gotowej półkuli wycinam otwór. Do jego krawędzi dopasowuję filigranowy element - również wyoblony - i łączę je ze sobą lutując. Element muszę jeszcze 'zamknąć' tak, aby tworzył puszkę. Odwracam go i układam na równej blaszce. Równomiernie grzejąc blachę od spodu osiągam temperaturę 730°C. Lut zaczyna płynąć między elementami, gdy wypełni całą szczelinę pozwalam mu powoli ostygnąć.
Rozpoczyna się szlifowanie. Najpierw w ruch idą grube pilniki, następnie drobniejsze, a na końcu papier ścierny o stopniowanej gradacji. Gdy element jest już wyszlifowany mogę połączyć go z obrączką - ponownie lutując.
Tak przygotowany pierścionek czeka jeszcze kilka zabiegów pielęgnacyjnych...
... i dekoracyjnych. Ostatnim etapem jest zaoksydowanie lub pozłocenie pierścionka i oprawienie w nim kamienia.
Sfotografowanie wyrobu jest równie pracochłonne, jak stworzenie go. Zdjęcia muszą oddać charakter biżuterii, który często bardzo ciężko uchwycić, dlatego od rozpoczęcia pracy nad pierścionkiem do publikacji go w Galerii mija kilka dni.
© Copyright 2005-2024 trendymania™ Regulamin